73,4 proc. dających się wydobyć złóż gazu ziemnego w Polsce znajduje się na Niżu Polskim, a 21,9 proc. na przedgórzu Karpat - stwierdzono w analizie Polskiego Instytutu Ekonomicznego. Największym złożem gazu ziemnego jest złoże Przemyśl, z szacowanym potencjałem ok. 219 TWh. Gigantyczne złoża gazu pod Kutnem - TVN24 Biznes. Nie tylko łupki. Gigantyczne złoża gazu pod Kutnem. W odkrytych niedawno pod Kutnem złożach może się znajdować nawet 100 mld Porozumienie dotyczy wykonania w tym roku dwóch kolejnych odwiertów rozpoznawczych. W tej chwili Bahrajn wydobywa około 50 tysięcy baryłek ropy dziennie z odkrytego w 1932 roku Pola Bahrajn. Każdego dnia otrzymuje również 150 tysięcy baryłek ze złoża Abu Saafa, które dzieli z Arabią Saudyjską. Organizacja ds. Zakazu Broni Chemicznej (OPCW) potwierdziła podane dzień wcześniej przez Reutera informacje dotyczące użycia gazu musztardowego w Syrii. Poinformowała, że prawdopodobnie Audycja PrisonPlanet.pl - Wall Street i ZSRR. „Ukraina jest więc krajem o ogromnych, niewykorzystanych rezerwach gazu ziemnego, które można łatwo transportować i sprzedawać do Europy, ponieważ na Ukrainie znajdują się już dwa najważniejsze gazociągi, którymi gaz ziemny jest transportowany z Rosji do Europy.” czytamy dalej w Dịch Vụ Hỗ Trợ Vay Tiền Nhanh 1s. Cypr przekonuje, że może stać się alternatywą dla importowanego przez Unię Europejską gazu z Rosji. Sam jeden Cypr raczej nią nie będzie, ale cała wschodnia część Morza Śródziemnego, gdzie trzy lata temu odkryto bogate złoża, już mogłaby być źródłem tego surowca, szczególnie dla południowo-wschodnich krajów Unii. – Cypr powinien stać się centrum energetycznym, które pomoże zmniejszyć inne zależności (od Rosji – red.) – oświadczył kilka dni temu prezydent tego kraju Nikos Anastasiadis, zaś minister rolnictwa i zasobów naturalnych Nikos Kujalis zapewniał, że „cypryjski gaz ziemny należy do Unii Europejskiej”. Unia od kilku lat, kiedy zaczęły się pierwsze szantaże gazowe wobec Ukrainy, próbuje zmniejszyć znaczenie importu z Rosji, postrzeganej jako niezbyt pewny dostawca. Konflikt na Ukrainie jeszcze wzmógł te obawy. Ale te próby ograniczenia roli Moskwy dają już dobre rezultaty: gaz stamtąd sprowadzany stanowi już mniej niż jedną czwartą całego zużywanego w Unii. To przede wszystkim efekt zwiększenia zakupów od Norwegii: udział Oslo w unijnym rynku praktycznie zrównał się z moskiewskim. Mimo wszystko pomysł, by niewielka, przeżywająca kłopoty finansowe wyspa miała stać się w UE znaczącym graczem, na pierwszy rzut oka wygląda niedorzecznie. Ale nie jest. W 2010 i 2011 r. we wschodniej części Morza Śródziemnego – na wodach terytorialnych Cypru, Izraela, Syrii, Libanu i Palestyny – odkryto zasoby gazu ziemnego. Cypryjskie złoże Aphrodite ma co najmniej 200 mld m sześc. A jak informował minister energetyki tego kraju Jorgos Lakotripis, w najbliższych tygodniach rozpoczną się dalsze poszukiwania. Jeśli zakończą się powodzeniem, Cypr będzie chciał zbudować zakład skraplania gazu, który mógłby służyć całemu regionowi. Te obecnie posiadane zasoby, owe 200 mld m sześc., przy obecnym poziomie zużycia wystarczyłyby Cyprowi na jakieś 200 lat. A to oznacza, że gdy ruszy wydobycie kolejnych złóż, Nikozja awansuje do rangi eksportera gazu. Dziennik Gazeta Prawna Z jednej strony – te 200 mld to mniej, niż Rosja eksportuje do Unii w ciągu półtora roku, więc ilość, która globalnie nie robi różnicy. Ale z punktu widzenia poszczególnych krajów wygląda to już lepiej. Bułgaria importuje z Rosji 2,9 mld m sześc. rocznie, co stanowi prawie 90 proc. bułgarskiego zużycia, a stopień uzależnienia energetycznego coraz bardziej niepokoi władze w Sofii. Podobną ilość gazu z Rosji sprowadza też Grecja, dla której jest to nieco ponad połowa potrzeb. Z pewnością oba państwa – a także Włochy czy Rumunia – chętnie rozważyłyby alternatywne źródła. Tym bardziej że Cypr nie musi być jedynym. Aż czterokrotnie większe od cypryjskiego złoża Aphrodite są zasoby odkrytego rok wcześniej izraelskiego Leviathana, zresztą jednego z kilku pokładów tego kraju. Dzięki nim zapotrzebowanie Izraela na gaz zostanie zaspokojone przez najbliższe kilkadziesiąt lat. Natomiast zasoby basenu lewantyńskiego, czyli wschodniej części Morza Śródziemnego, które są możliwe do wydobycia, wynoszą łącznie – według szacunków US Geological Survey – aż 3,45 bln m sześc. gazu (oraz 1,7 mld baryłek ropy). Gdyby potraktować je jako całość, znalazłyby się w dziesiątce największych na świecie. Na tym optymistycznym obrazie są jednak co najmniej dwie rysy. Po pierwsze, jakkolwiek samo istnienie pokładów gazu jest potwierdzone, to ich dokładna wielkość – jeszcze nie. I zanim błękitne paliwo rzeczywiście stamtąd popłynie, minie kilka lat. W dodatku, jeśli region chciałby być eksporterem, trzeba tam wybudować gazociągi albo terminal LNG, a to też musi potrwać. – Te dyskusje o eksporcie są przedwczesne. Konflikt na Ukrainie zwiększył zainteresowanie dywersyfikacją dostawców gazu, ale wschodnia część Morza Śródziemnego jest wymieniana w tym kontekście na końcu i nie dzieje się to bez powodu – uważa Michael Leigh, analityk z German Marshall Fund. Po drugie, część z zainteresowanych państw jest ze sobą skonfliktowana, a granice morskie między nimi nie są wyznaczone. Dotyczy to przede wszystkim Izraela, Syrii i Libanu – tam złoża mogą stać się nowym pretekstem do walk. Także Cypr nie ma czystej sytuacji, bo północną część wyspy zajmuje samozwańcza, wspierana przez Turcję Republika Cypru Północnego. Nikozja liczy jednak, że jako najmniej skonfliktowana ze stron może się stać dla wszystkich wspólnym mianownikiem. I stanie się gazowym hubem na Morzu Śródziemnym. Ulubiony kierunek rosyjskich pieniędzy Choć cypryjski prezydent wspominał o gazie ze wschodniej części Morza Śródziemnego jako alternatywie wobec rosyjskiego, dla Cypru jego eksploatacja ma być przede wszystkim pomysłem na wydobycie się z własnych kłopotów finansowych niż chęcią zaszkodzenia Moskwie. Ze względu na silne powiązania finansowe Cypr należy do tych państw Unii Europejskiej, które sprzeciwiały się nakładaniu ostrych sankcji na Rosję po aneksji przez nią Krymu. Według rosyjskiego urzędu statystycznego Cypr jest największym zagranicznym inwestorem w Rosji – na koniec zeszłego roku wartość inwestycji wyniosła 69 mld dol. – drugim co do wielkości odbiorcą rosyjskich inwestycji, które dotychczas osiągnęły 33 mld dol. W dużej mierze chodzi o te same pieniądze. Dzięki niskim podatkom na Cyprze i umowie o unikaniu podwójnego opodatkowania między obydwoma państwami śródziemnomorska wyspa od początku lat 90. zeszłego wieku należy do ulubionych miejsc lokowania kapitału przez oligarchów. Te pieniądze, już jako kapitał zarejestrowanych na Cyprze spółek, często później inwestowane są z powrotem w Rosji. Szacuje się, że do Rosjan należy jedna czwarta depozytów w cypryjskich bankach. Przed zeszłorocznym kryzysem bankowym na wyspie, w wyniku którego prywatni klienci utracili część wkładów, odsetek ten przekraczał jedną trzecią. Na koniec 2012 r. z 70 mld euro zdeponowanych w cypryjskich bankach do osób spoza Unii Europejskiej, czyli w zdecydowanej większości właśnie Rosjan, należało 21,8 mld. Rok później było to już tylko 11,8 mld spośród ogólnej sumy 47 mld euro w bankach, ale od początku bieżącego roku Rosjanie wracają na Cypr z pieniędzmi. Nic zatem dziwnego, że Nikozja bardzo ostrożnie odnosi się do sankcji wobec Rosji. Cypryjski prezydent Nikos Anastasiadis mówił w kwietniu, że UE powinna wziąć pod uwagę ewentualne skutki dla gospodarek państw członkowskich i rozpatrzyć sposoby poradzenia sobie z nimi, a w przeciwnym wypadku każde państwo członkowskie powinno mieć prawo wyboru tego, czy i jakie sankcje zastosować. Zarazem jednak ministerstwo spraw zagranicznych podkreśla, że Cypr przestrzega zobowiązań wynikających z członkostwa i jeśli jakaś decyzja w tej sprawie zapadnie, to się do niej zastosuje. Inną sprawą jest to, czy rosyjskie firmy nie będą próbowały w przyszłości przejąć kontroli nad cypryjskimi złożami gazu. Na razie jednak operatorem pola Aphrodite jest amerykańska firma Noble Energy, zaś koncesje na dalsze poszukiwania mają Korea Gas Corp., francuski Total i włoskie Eni. Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL Kup licencję 21 lutego 2018, 07:30 Energetyka Zgodnie z ramową umową o współpracy energetycznej podpisaną pod koniec stycznia Rosja będzie miała wyłączne prawo do wydobycia ropy i gazu w Syrii – pisze Roma Bojanowicz, współpracownik Wikimedia Commons Porozumienie znacznie wykracza poza to, co zazwyczaj określa warunki współpracy dotyczącej remontu i rewitalizacji uszkodzonych platform wiertniczych i infrastruktury wydobywczej. Oznacza ono również wsparcie w kwestiach doradztwa energetycznego i szkolenie nowego pokolenia syryjskich pracowników sektora naftowego. Dzięki temu posunięciu Federacja Rosyjska skonsolidowała swoje interesy na Bliskim Wschodzie. Ze względu na trwającą od 2011 roku wojnę syryjski sektor energetyczny jest w dużym stopniu zniszczony. Miejscowe rafinerie wymagają gruntownej przebudowy. Ich dzienna produkcja spadła o połowę w stosunku do przedwojennego poziomu 250 tys. baryłek dziennie. Dopóki obowiązuje unijne embargo na dostawy ropy, Syria raczej nie może liczyć na wsparcie europejskich firm. Zakaz importu syryjskich węglowodorów nie zostanie zdjęty ani przez Brukselę, ani przez Waszyngton ze względów politycznych – trwające od ponad 6 lat działania wojenne nie spowodowały zmiany reżimu, a u władzy nadal pozostaje prezydent Baszar al-Assad posądzany o stosowanie broni chemicznej i zbrodnie. Syria a Rosja i Iran Krajami, które mogłyby pomóc Syrii w odbudowie sektora ropy i gazu, są Rosja oraz Iran. Zgodnie z umowami podpisanymi we wrześniu ubiegłego roku ponownym uruchomieniem syryjskich rafinerii i odbudową uszkodzonej sieci energetycznej w Syrii powinny zająć się irańskie firmy. A potrzeby są ogromne: uruchomienie nowych projektów morskich i lądowych, rewitalizacja starzejącego się parku maszynowego. Do tego należy dodać szybko rosnący popyt wewnętrzny na węglowodory niezbędne do wytworzenia energii tak potrzebnej do odbudowy zniszczonej wojną gospodarki i od razu widać, że bez pomocy z zewnątrz Syria nie będzie w stanie szybko reaktywować swojego sektora wydobywczego. Nie do końca wiadomo, czy tak się stanie, ponieważ Teheran liczył na stworzenie konsorcjum Iran-Wenezuela-Syria, które miałoby wesprzeć realizację tych działań. Jednak ze względu na poważne problemy gospodarcze Wenezueli trzeba będzie znaleźć nowe rozwiązania. Na chwilę obecną irańska Gwardia Rewolucyjna zrealizowała jeden ze swoich najważniejszych pomysłów i zapewniła sobie kontrolę nad syryjskim sektorem telekomunikacyjnym. Objęta sankcjami europejskimi i amerykańskimi Rosja nie boi się już ich konsekwencji, bo od wielu lat skutecznie sobie z nimi radzi. Wszystkie dotychczasowe działania Kremla wskazują, że chce on przejąć dominującą pozycję w tej części świata. Jest to plan rozpisany na lata, w którego koszty najwyraźniej została wpisana odbudowa syryjskiego sektora naftowego i gazowego. W 2015 roku MFW oszacował wydatki na ten cel na 27 miliardów dolarów, ale obecna wycena kształtuje się na poziomie od 35 do 40 miliardów dolarów. Obejmuje to odbudowę całej infrastruktury, rurociągów, przepompowni itp., które muszą zostać naprawione i ponownie uruchomione. Ze względów politycznych i z uwagi na sytuację syryjskich Kurdów odbudową nie zostaną objęte północne prowincje zajmowane przez tę mniejszość, na których znajdują się znaczące złoża ropy naftowej. Podobnie niejasna jest sytuacja z polami (w tym największym polem naftowym w Syrii, Al-Omar), które zostały odzyskane przez bojówki wspierane przez Zachód, a nie przez armię syryjską. Kto będzie wydobywał ropę i gaz w Syrii? Do tej pory nie wiadomo jeszcze, która rosyjska firma będzie musiała podjąć się trudnego zadania przywrócenia do życia syryjskiego sektora energetycznego. Przez pierwsze cztery lata wojny Sojuznieftegaz prowadził działania na terenie Syrii, ale ostatecznie wycofał się stamtąd w 2015 roku. Kolejnym kandydatem jest przedsiębiorstwo państwowe Tatnieft rozwijające pola naftowe i gazowe Tatarstanu. Syria była jednym z pierwszych krajów, w których ta rosyjska spółka próbowała swych sił na międzynarodowych rynkach, w związku z tym, gdy tylko pozwolą na to warunki, Tatnieft będzie chciał wrócić do Syrii. Poza tym istnieje szansa, że takie państwowe giganty jak Rosnieft i Gazprom Nieft również będą chciały dołączyć do ich mniejszego konkurenta. W 2002 roku poziom wydobycia czarnego złota w Syrii wynosił 677 tys. baryłek dziennie. Tuż przed wybuchem wojny domowej produkowano około 380 tys. baryłek ropy dziennie. Obecnie to wydobycie wynosi tylko 14–15 tys. baryłek. Spadek produkcji gazu ziemnego okazał się zdecydowanie niższy ze względu na ogromne znaczenie, jakie odgrywa on dla syryjskiej gospodarki. Aż 90 procent pozyskanego w kraju błękitnego surowca wykorzystywane jest do produkcji energii elektrycznej. W najlepszym przedwojennym okresie wydobywano 8 mld m sześc. rocznie. Obecnie ten wolumen wynosi 3,5 bcm rocznie. Geograficzna bliskość odbiorców oraz fakt, że takie europejskie firmy jak Shell i Total były największymi udziałowcami w tym sektorze syryjskiego przemysłu oznaczał, że większość wydobywanej przed wojną domową syryjskiej ropy była eksportowana do Europy. Ponieważ nadal obowiązuje unijny zakaz importu ropy, nowy właściciel infrastruktury wydobywczej będzie zmuszony do znalezienia nowych rynków zbytu dla wyprodukowanych węglowodorów. Naturalnymi odbiorcami wydają się być inne państwa tego regionu, czyli Turcja lub Liban. Z ekonomicznego punktu widzenia dla Rosji lepszym pomysłem wydaje się przejęcie kontroli nad polami gazowymi. Błękitne paliwo jest obecnie dominującym źródłem energii elektrycznej w Syrii, a to gwarantuje stabilny popyt na ten surowiec na krajowym rynku. Dodatkowo istnieje spora szansa, że na syryjskim szelfie kontynentalnym we wschodniej części Morza Śródziemnego znajdują się złoża o podobnych parametrach jak te na polach Zohr, Lewiatan czy Afrodyta. Cel – rosyjska dominacja w regionie Moskwa dąży do umocnienia swojej obecności w Azji Południowo-Zachodniej. W irackim Kurdystanie operuje Rosnieft i Gazprom Nieft. We wschodnich krajach basenu Morza Śródziemnego Novatek wydobywa gaz z morskich złóż. Ropa naftowa i gaz to nie tylko węglowodory niosące ze sobą energię. To przede wszystkich chemia: wszechobecny plastyk, smary, środki ochrony roślin, leki, skroplony azot, tlen, siarka i inne surowce niezbędne do produkcji kolejnych materiałów i przedmiotów, w tym nawozów sztucznych. Współczesny człowiek nie wyobraża sobie bez nich życia. Jeżeli uda się jej przejąć złoża Syrii, Rosja zyska potężne niemilitarne narzędzie wpływu na politykę międzynarodową. Będzie mogła zdecydowanie zwiększyć swoje wpływy w OPEC. Aby zaspokoić ambicje geopolityczne, Kreml jest w stanie poświęcić bardzo dużo zasobów: osobowych, finansowych, intelektualnych. W poniedziałek 2 marca sponsorowana przez ONZ Międzynarodowa Komisja Śledcza ds. Syrii (COI) przedstawiła raport na temat działań wojennych, które miały miejsce w tym kraju od 11 lipca 2019 r. do 10 stycznia 2020 r. – informuje DW. Zgodnie z tym dokumentem liczba zbrodni wojennych w Syrii stale rośnie. Według ekspertów ONZ w wielu z nich uczestniczy rosyjskie lotnictwo wojskowe uzbrojone grupy dyktatora Baszara al-Assada, a także rosyjskie lotnictwo wojskowe. Według niezależnej komisji w wyniku ataków naziemnych i powietrznych przeprowadzonych w wyżej wskazanym okresie dziesiątki cywilów zostało zabitych i rannych, zniszczono też szereg obiektów infrastruktury cywilnej, w tym rynki i szpitale w Syrii. Jako przykład takich przestępstw w raporcie wymieniono dwa naloty na rynek w mieście Ma’arrat an-Numan, które miały miejsce jeden po drugim rano 22 lipca 2019 r. Dokument mówi, że w wyniku tych ataków zginęło co najmniej 60 cywilów, w tym kilkoro dzieci. Innym przykładem jest atak na obóz położony dwa kilometry od miasta Has, gdzie 16 sierpnia 2019 r. znajdowali się wysiedleńcy. Zgodnie z raportem COI, opartym o dostępne dowody, w tym między innymi zeznania świadków, materiały wideo, raporty z nadzoru powietrznego i systemy wczesnego ostrzegania, komisja ma powody sądzić, że w każdym z powyższych przypadków brało udział rosyjskie lotnictwo. „W obu tych przypadkach rosyjskie siły powietrzne nie skierowały ataków na konkretny cel wojskowy, co jest równoznaczne ze zbrodnią wojenną, ponieważ ataki ślepe były przeprowadzane na obszarach zamieszkałych przez ludność cywilną” – czytamy w dokumencie. Nalot na miasteczko Ma’arrat an-Numan był wyjątkowo okrutny, ponieważ kiedy po około 10-15 minutach na miejscu pojawili się pierwsi ratownicy, Rosjanie zrzucili bombę, zabijając kolejnych cywili. Według autorów raportu ONZ, w pobliżu nie znajdowały się jednostki wojskowe sił przeciwnika, dlatego jest to zbrodnia wojenna. PRZECZYTAJ: Prezydent USA Donald Trump: Rosja, Syria i Iran zabijają tysiące cywili w prowincji Idlib Erdogan: Rosja nieustannie atakuje cywilów, dokonuje masakr i przelewa krew w Syrii. Europę może zalać nowa fala uchodźców KOMENTARZ REDAKCJI Wojny w Libii, Syrii i na Ukrainie nie są konfliktami lokalnymi i regionalnymi. Są to teatry rosyjskich operacji wojskowych przeciwko Zachodowi. Wojna wywołana przez Putina w Syrii uderzyła rykoszetem w Europę. Setki tysięcy uchodźców są wynikiem barbarzyńskich bombardowań syryjskich miast przez rosyjskie lotnictwo. Fale uchodźców spowodowały poważny kryzys w Unii Europejskiej i stały się przyczyną rosnącej popularności skrajnie prawicowych populistów, którzy działają w interesie agresywnej Rosji. PRZECZYTAJ: Rosja korzysta z napływu ekstremistów do Europy i sponsoruje ataki terrorystyczne na Zachodzie – amerykański ekspert DLACZEGO KREML SPROWOKOWAŁ WOJNĘ W SYRII Rosyjski gen. Leonid Iwaszow, szef think tanku Akademia Problemów Geopolitycznych w Moskwie, w trakcie programu „Wieczór z Władimirem Sołowiowem” w telewizji Rossija 1 ujawnił prawdziwe powody wojny w Syrii: interesy Gazpromu i groźba bankructwa Rosji. „Gdyby Rosja tam nie weszła i nie utrzymała u władzy reżimu Asada, to dziś mielibyśmy bardzo poważny problem z budżetem. Ta wojna toczy się o trzy gazociągi. W Katarze i Iranie są gigantyczne złoża gazu” – powiedział gen. Iwaszow. (Według Międzynarodowej Agencji Energii największe złoża gazu na świecie, zawierające 51 bln m sześc., czyli jedną piątą potwierdzonych zapasów gazu na globie, znajdują się w Zatoce Perskiej między Iranem a Katarem – red.). „Co gwałtownie zmniejszyłoby nasz udział w rynku gazu?” – spytał prowadzący program Władimir Sołowiow. „Tak! Pierwszy gazociąg, który chcieli budować, miał iść przez terytorium Syrii i Turcji do Europy. Turcja stałaby się głównym operatorem dostaw gazu” – odparł generał. „A więc wtargnęliśmy do Syrii, żeby zabezpieczyć sprzedaż gazu przez Gazprom?” – dopytywał dziennikarz. „Tak. Kiedy Asad w 2011 roku, nie bez naszej presji, odmówił podpisania tego porozumienia (umowy o budowie gazociągów przez terytorium Syrii – red.), to zobaczcie co się stało” – odrzekł szef Akademii Problemów Geopolitycznych. Z kolei Katar zaczął finansować syryjską opozycję, która zorganizowała masowe protesty przeciwko reżimowi Baszara al-Asada. Tak więc, Kreml sprowokował a później włączył się w wojnę w Syrii, by powstrzymać budowę gazociągów do Europy i by zapewnić Gazpromowi sprzedaż. Rosyjscy imperialiści są w stanie usprawiedliwić każdą agresję przeciwko suwerennym narodom. Warto w tym momencie przywołać słowa dyrektora rosyjskiego Centrum Badania Krajów Bliskiego Wschodu i Azji Środkowej Siemiona Bagdasarowa, który tak tłumaczył udział armii FR w konflikcie syryjskim: „To nasza ziemia! Stąd właśnie przyszła do nas cywilizacja. Z Antiochii przyszli do nas pierwsi mnisi. Duchowni na Rusi byli Syryjczykami. Z pochodzenia byli nie Grekami, lecz Syryjczykami. I w czasie obchodów 300-lecia rodu Romanowów całą liturgię odprawiała nie rosyjska Cerkiew prawosławna, lecz antiochijska Cerkiew prawosławna. Gdyby nie było Syrii, nie byłoby Antiochii, nie byłoby prawosławia i nie byłoby Rusi! To nasza ziemia! To nasze święte miejsca!”. JAK ROZPOCZĘŁA SIĘ WOJNA W SYRII Dynastia syryjskich dyktatorów Baszszara al-Asada i jego ojca Hafiza al-Asada nigdy nie cieszyła się poparciem większości Syryjczyków. Są przedstawicielami alawitów (odłam szyizmu), najstarszej mniejszości religijnej Syrii liczącej ok. 1,95 mln, stanowiącej 11 proc. ludności. Zdecydowana większość Syryjczyków to sunnici, których jest ok. 70 proc. Pozostali to chrześcijanie i druzowie. Hafiz al-Asad wsławił się krwawym stłumieniem protestów radykalnej partyzantki sunnickiej w mieście Hama, zabijając od 3 do 25 tys. islamistów oraz cywilów. Przy wsparciu ZSRS ustanowił brutalną dyktaturę. Tysiące opozycjonistów zostało uwięzionych. Właśnie dlatego sunici nienawidzą rządzącej mniejszości, która uzurpowała sobie władzę w tym kraju i za pomocą terroru sprawuje despotyczne rządy. Arabska wiosna w latach 2010-2012 pokazała słabość autorytarnych dyktatur. Monolitowe reżimy Tunezji, Egiptu, Jemenu oraz innych krajów arabskich upadły jak domki z kart. Kolejne konflikty i wojny domowe doprowadziły do zmiany konfiguracji geopolitycznej w regionie. Wydarzenia te zainspirowały Syryjczyków, którzy mieli nadzieję na pokojowe przemiany w kraju. Dziesiątki tysięcy ludzi w różnych miastach Syrii wyszły na ulice, by protestować przeciwko reżimowi znienawidzonego Baszszara al-Asada, ale w marcu 2011 roku dyktator nakazał strzelać do pokojowo nastawionych demonstrantów, którzy w zdecydowanej większości nie mieli nic wspólnego z radykalnym islamizmem. Zginęły setki cywilów w całym kraju. Tak rozpoczęła się wojna w Syrii. ZOBACZ TAKŻE: Europa Umiera? Za aktywną działalnością terrorystów w Europie i USA stoi Kreml – oficer FSB Eksperci: To Rosja stworzyła Państwo Islamskie Ukraina przekazała NATO raport o związkach Rosji z ISIS Ukraina przedstawiła NATO kolejny raport o rosyjskich powiązaniach z islamskimi terrorystami Putin za pomocą islamistów z ISIS chce rozpętać wojnę na Bałkanach! Niepokojąca prognoza Państwo Islamskie pomaga Putinowi w walce z Zachodem Były oficer FSB: Rosja przerzuca do Europy szpiegów udających uchodźców Wycofując się w Iraku terroryści ISIS zgubili swe rosyjskie paszporty (wideo) John McCain: Putin używa uchodźców jako broni NATO oskarża Rosję: „Używa uchodźców jako żywej broni przeciwko Europie” 25 września 2017, 06:45 Alert Syryjskie Siły Demokratyczne (SDF) wspierane przez USA przejęły w sobotę kontrolę nad dwoma rafineriami, a także dwoma dużymi polami naftowymi i gazowymi w prowincji Dajr az-Zaur we wschodniej Syrii. Dowództwo SDF poinformowało o przejęciu z rąk Państwa Islamskiego (IS) kontroli nad rafineriami oraz złożami gazu ziemnego i ropy naftowej Koniko, a także al-Izba, które znajdują się na południowy wschód od miasta Dajr az-Zaur, na lewym brzegu Eufratu. Należą one do największych w Syrii. Syryjskie Siły Demokratyczne zdobyły także pozycje w pobliżu kolejnego pola naftowego, al-Dżafra. Formacje SDF od 9 września prowadzą operację „Burza Dżaziry”, której celem jest opanowanie części prowincji Dajr az-Zaur, znajdującej się na lewym, tj. wschodnim brzegu Eufratu. Rozpoczęcie tej ofensywy związane jest z rywalizacją między SDF a armią syryjską (SAA) o opanowanie bogatej w ropę i gaz doliny Eufratu. Strategiczne znaczenie tych terenów związane jest również z przebiegającym tędy szlakiem z Iranu do Morza Śródziemnego. SAA chce doprowadzić do otwarcia korytarza lądowego łączącego Syrię i Liban z Iranem, do czego nie chce z kolei dopuścić SDF. 16 września Rosja i SAA zbombardowały pozycje SDF w tym rejonie, próbując zatrzymać postępy tej formacji. 19 września armia syryjska przekroczyła natomiast Eufrat, na wysokości pól Koniko i al-Izba. Oddziały SAA napotkały jednak na opór IS w dwóch wioskach na lewym brzegu, co wstrzymało dalszy marsz SAA w kierunku pól Koniko i al-Izba. Mimo postępów SAA w dolinie Eufratu siły te nie przejęły wciąż pełnej kontroli nad całym miastem Dajr az-Zaur, mimo że ofensywa armii syryjskiej przerwała trzyletnie oblężenie kontrolowanej przez siły rządowe części tego miasta już 5 września. Tymczasem SDF bliski jest również zdobycia miasta as-Suwar w dolinie rzeki Chabur. Polska Agencja Prasowa

złoża gazu w syrii